W tych dniach ocaleni z Holokaustu na całym świecie upamiętniają dzień 7 grudnia 1970 r., kiedy to kanclerz Willy Brandt klękając w Warszawie przed Pomnikiem Bohaterów Getta wyznał winę swojej ojczyzny wobec Żydów Europy i narodu polskiego, w której osobiście nie miał udziału. Tym bardziej jego gest współczucia oraz świadomości niemieckiej winy i odpowiedzialności zrobił wrażenie na wszystkich tych ludziach na całym świecie, którzy doświadczyli cierpienia, prześladowań i śmierci dokonanych przez Niemców w latach dyktatury nazistowskiej i podczas II wojny światowej.
W związku z tym ocalony z Auschwitz i polski wiceprezydent Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego, Marian Turski, podkreślił w rozmowie z dziennikarką Gabriele Lesser w Warszawie:
„Dla mnie to przyznanie się do winy w owym czasie było ogromną satysfakcją. Atmosferę w Polsce nadal przenikała antysemicka nagonka partii komunistycznej w marcu 1968 roku oraz inwazja państw Układu Warszawskiego na Czechosłowację. Wspaniale było więc przeżyć ten gest w Warszawie – krótko po zakończeniu Praskiej Wiosny. Dla mnie jednak klęknięcie to jest również do dziś aktualnym wezwaniem do pogodzenia się z ciemnymi stronami własnej narodowej historii i do uznania ich za własne. Nie ma bowiem narodu, który w swojej historii zachowywał się jak anioł i był wyłącznie dobry.“
A Christoph Heubner, wiceprezydent wykonawczy MKO, dodał w Berlinie:
„Tym gestem Willy Brandt głęboko wpisał się w serca ocalonych z Holokaustu i wielu ludzi w Polsce, nadając powojennej demokracji niemieckiej ludzką legitymizację oraz wiarygodność, na której opiera się ona do dziś.“